Jest taka droga, o której pewnie niewiele osób wie. Dlaczego? Ponieważ ciągle niewielu śmiałków decyduje się na podróż do Pakistanu, więc nie ma kto o niej opowiadać. W 2013 roku została uznana za drugą najniebezpieczniejszą drogę na świecie, ale zdania są podzielone. Dla nas w każdym razie była to najniebezpieczniejsza trasa, jaką w tej podróży przejechaliśmy. No i tytuł wpisu zachęca, nie zaprzeczysz 😀
Gdzieś kiedyś słyszałem o jakiejś bardzo niebezpiecznej, trudno dostępnej i ryzykownej drodze, ale nie miałem pojęcia, że znajduje się ona w Pakistanie. Będąc na północy kraju postanowiliśmy skorzystać z okazji i odwiedzić najpiękniejsze naszym zdaniem miejsce w Paku, czyli Fairy Meadows. Aby się tam dostać należy przejechać jeepem odcinek 16,2 km z miejscowości Raikot Bridge (współrzędne geograficzne: 35.49109, 74.59073), która znajduje się przy sławnej Karakorum Highway, do wioski Tato (35.410019, 74.586527). Jedyną opcją jest wynajęcie pojazdu 4×4 z kierowcą. W lipcu 2017 roku taka przyjemność kosztowała 70 dolarów w dwie strony. Można wchodzić pieszo, ale z uwagi na nasze ciężkie plecaki zrezygnowaliśmy z tej przyjemności, tym bardziej, że i tak czekał nas ponad 5-kilometrowy trekking do samej wioski Fairy Meadows. Do Raikot Bridge przyjechaliśmy autostopem z północy Pakistanu. Tak samo się z niego wydostaliśmy do miasteczka Naran.
Do jeepa może wsiąść maksymalnie 7 osób. W naszym przypadku nie mieliśmy nikogo do kompletu, co oznaczało, że koszt przejazd całkowicie leżał po naszej stronie. Było za to miejsce dla autostopowicza, czyli mieszkańca wioski Tato. Wzięliśmy więc na stopa jednego Pakistańczyka podczas jazdy w górę i z powrotem. Przed wyjazdem polecamy dogadać się z kierowcą, że pełną kwotę będziesz płacić w drodze powrotnej. A czemu? Teoretycznie powinieneś wrócić z tym samym kierowcą, z którym przyjechałeś. Praktycznie zdarza się tak, że kierowcy często nie przyjeżdżają (jeśli dostaną część zapłaty) na czas, pomimo umówionej wcześniej godziny, co może skończyć się dla Ciebie długim oczekiwaniem. Jeżeli powiesz kierowcy, że pieniądze dostanie po tym, jak zjawi się na czas i szczęśliwie dowiezie Cię na miejsce, ma większą motywację i z pewnością nie będziesz tracić czasu. Niestety nie każdy kierowca się na to zgadza. Warto próbować.
Po załatwieniu wszystkich formalności wyruszyliśmy. Podróż w jedną stronę zajmuje 1,5 godziny. Droga jest szutrowa, wyboista, bardzo wąska, nie posiada barierek ochronnych, ani oświetlenia rzecz jasna. Jeden zły ruch i lecimy długo, długo w przepaść. Jest bardzo stromo. Nie powiem, było to przeżycie jedyne w swoim rodzaju. Droga została wybudowana lata temu przez lokalnych mieszkańców zamieszkujących tereny wysokogórskie, którzy w ten sposób mogli schodzić na dół. Jadąc jeepem nie ma czegoś takiego jak pasy bezpieczeństwa. Twoim zabezpieczeniem będzie chwycenie się metalowej rurki w środku, albo zwisającej linki i modlić się, aby wszystko poszło zgodnie z planem. Ponoć wypadków na tym odcinku nie ma, ale nigdy nie wiadomo. Kierowcy, którzy jeżdżą tą drogą znają ją, jak własną kieszeń. Można im zaufać i z pewnością wiedzą, co robią (no chyba, że są nowi na trasie…).
ŚMIAĆ SIĘ CZY PŁAKAĆ?
Najgorszym, a zarazem najbardziej stresującym momentem podczas całej jazdy było wyprzedzanie dwóch pojazdów na zakrętach. Wierzcie nam, auta mijały się o centymetry od siebie, zaraz na krawędzi, gdzie znajdowała się ogromna przepaść. Momentami nie wiedzieliśmy, czy się śmiać, czy płakać. Bywało również tak, że jedno z aut musiało cofnąć się 50, 100 metrów, aby umożliwić kolejnemu jeepowi przejazd. Kierowca spoglądał w malutkie lusterko, wrzucał wsteczny bieg i zaczynał manewrować. Jego jedyną pomocą był inny pasażer, którzy komendami w stylu: dawaj, jeszcze trochę, jeszcze możesz nawigował kierowcę. Zdajesz sobie w tym momencie sprawę, że Twoje życie jest zależne całkowicie od umiejętności innej osoby.
DOSTĘPNOŚĆ
Droga dla pojazdów otwarta jest tylko kilka miesięcy w roku w sezonie letnim. Zimą jest całkowicie nieprzejezdna, często na trasie schodzą lawiny i osuwają się kamienie, co uniemożliwia dotarcie do celu. Można oczywiście pokonać ją na własnych nogach, wiemy, że niektórzy śmiałkowie robią sobie taki trekking, żeby spędzić w Fairy Meadows chociażby Nowy Rok. Najlepszym sezonem, aby dostać się do Fairy Meadows i zobaczyć Nanga Parbat, czyli dziewiątą najwyższą górę na świecie (8126 m.n.p.m) jest czerwiec i lipiec. Wioska położone jest na 3300 m.n.p.m.
Jedno jest pewne: jest to trasa dla ludzi o mocnych nerwach i dla tych, którzy koniecznie chcą zobaczyć niezwykłe widoki po dotarciu do celu. Nam się podobało, choć momentami bywało naprawdę niebezpiecznie. Czy polecamy? Koniecznie! Tym bardziej, że czekać będzie na Ciebie widok Killer Mountain, którego nigdy nie zapomnisz.
PS Już niedługo ukaże się vlog z naszej przejażdżki tą drogą!