Autostop w... - informacje praktyczne Laos

Autostop w Laosie + informacje praktyczne

„Autostop w Laosie”, czyli kolejny post z serii:  „Autostop w…  + informacje praktyczne”

Laos odwiedziliśmy na przełomie marca i kwietnia 2015 roku. Już sama nazwa „Laos” brzmiała ciekawie, zachęcająco, egzotycznie i trochę dziko. Spotkaliśmy się z różnymi opiniami na temat podróżowania autostopem po Laosie. Dla jednych była to męka, dla innych raj. Przekonajmy się zatem, jak według nas wygląda autostop w Laosie.

Pierwszy raz post będzie się składał z dwóch części „Południowy Laos” i „Północny Laos” ponieważ pierwszy raz w naszej azjatyckiej karierze dwie części kraju różnią się od siebie kompletnie, jeśli mówimy o podróżowaniu autostopem.

NASZA TRASA: granica tajska, Pakse, płaskowyż Bolaven, Don Det, Kong Klor Cave, Vientian, Vang Vieng, Luang Prabang, Luang Namtha, Muang Sing i okolice, granica tajska.

Autostop w Laosie – Na Nowej Drodze Życia

Spis treści

AUTOSTOP W  LAOSIE – POŁUDNIOWA CZĘŚĆ KRAJU

Podróżowanie po tej części kraju nie było żadnym problemem. Bardzo mili i pomocni ludzie, którzy z chęcią się zatrzymywali. Zdarzało się, że proponowali jakieś przekąski albo zimne napoje. Maksymalnie na stopa czekaliśmy około godziny, ponieważ nie mijało nas żadne auto. Powszechna jazda na pace pick upów, mini ciężarówek, czy nawet traktorów. W Laosie jeździ się wszystkim, ponieważ miejscami ruch jest znikomy. Stan dróg pozostawia wiele do życzenia. Często wąskie, pokryte starym i dziurawym asfaltem, co z pewnością spowalnia tempo jazdy. Na drogach bocznych asfalt jest śladowy 🙂 Widać, że kraj rozwija się i wszystko idzie w dobrym kierunku, aczkolwiek musi minąć ładnych kilka lat, aby efekt był widoczny. Wzdłuż głównej drogi, która w przeciwieństwie do północy kraju, jest na terenach nizinnych, można miejscami pogonić 🙂 Średnia prędkość to około 60km/h, a realny dzienny dystans do pokonania to 300-400 km.

Autostop w Laosie – Na Nowej Drodze Życia

Autostop w Laosie – Na Nowej Drodze Życia

Autostop w Laosie- deszcz podczas jazdy na pace

Autostop w Laosie – Na Nowej Drodze Życia

AUTOSTOP W LAOSIE – PÓŁNOCNA CZĘŚĆ KRAJU

Ze wszystkich krajów w Azji, które odwiedziliśmy (a trochę już ich było) zobacz inne posty z tej serii KLIK) ta część była najtrudniejszą i najgorszą dla nas, jako autostopowiczów. Mówimy tutaj o odcinku z Vang Vieng do Luang Namtha i dalej do granicy z Tajlandią. Drogi są kręte, wąskie i jeszcze gorsze niż na południu kraju. Nie ma szans, aby pogonić. Jedyne, co wynagradza trudy tego odcinka, to piękne widoczki. Ruch aut jest znikomy, dlatego każda podwózka jest na wagę złota. Ludzie najzwyczajniej w świecie nie chcą zabierać na stopa. Ponad to zaczynają pytać o pieniądze i nie są już tak otwarci i serdeczni jak na południu. Stojąc koło drogi mieliśmy wrażenie, że jesteśmy niewidzialni. Można czekać i czekać i nic. Wiadomo, że prędzej, czy później się uda, ale nasza cierpliwość była wielokrotnie wypróbowana. Dodatkowym utrudnieniem jest pogoda, która w górach często się zmienia. Deszcz kilka razy uniemożliwił nam łapanie na ładnych parę godzin… Najlepszą opcją zdają się być chińscy turyści wracający z Luang Prabang, aczkolwiek wielokrotnie są całkowicie pełni. Nas właśnie oni „uratowali” w drodze do Luang Namtha i na granicę tajską. Jesteśmy w stanie zrozumieć frustrację ludzi, którzy próbowali łapać stopa na północny i im po prostu nie wyszło. Nawet po czasie, mimo tego, że nam się udało calusieńki kraj pokonać tylko autostopem, północy nie wspominamy pozytywnie. Spotkaliśmy jednego Hiszpana, który z Vientian do Luang Namtha jechał 10 dni! To się w głowie nie mieści 🙂 Prawdziwy oddech wolności nastąpił dopiero po przekroczeniu granicy tajskiej. We love you Thailand!

Autostop w Laosie – Na Nowej Drodze Życia

Autostop w Laosie – Na Nowej Drodze Życia

Autostop w Laosie – Na Nowej Drodze Życia

Autostop w Laosie – Na Nowej Drodze Życia

Autostop w Laosie – Na Nowej Drodze Życia

GDZIE SPAĆ W LAOSIE?

Autostop w Laosie – Na Nowej Drodze Życia

1) Namiot, który nigdy nas nie zawiódł. Wielokrotnie rozbijaliśmy go koło drogi, hoteli, na stacjach benzynowych, czy w centrum miasta w najbardziej absurdalnych okolicznościach. Nikt nigdy nie robił nam problemów, choć niektórzy mówili, że w Laosie według prawa jest to zakazane.

2) U poznanych w drodze ludzi: w Pakse zostaliśmy zaproszeni przez jedną rodzinę, u której postanowiliśmy zostać cztery dni (na ich zaproszenie).

3) W świątyniach buddyjskich: mnisi co prawda nie byli tak chętni do udzielenia kawałka podłogi jak w Tajlandii, ale spędziliśmy trzy nocki w Vientian właśnie w jednej z nich (dla uściślenia w akademiku buddyjskim obok świątyni).

4) Couchsurfing: nie jest w Laosie bardzo popularny, ale zawsze można znaleźć hosta. Nam udało się w stolicy kraju.

5) Hostele i Guesthousy: spaliśmy w trzech miejscach: w Don Det wynajęliśmy sobie bambusowy bungalow z widokiem na Mekong, w Luang Prabang bardzo fajny pokoik, z darmową wodą do picia, kawą i herbatą, a także smacznymi bananami, najlepszymi, jakie w życiu jedliśmy! W Luang Namtha w bardzo fajnym hotelu, gdzie udało nam się ładnie zejść z ceny (tam też woda pitna, kawa i herbata były w cenie pokoju).

//W Laosie możesz znaleźć tysiące noclegów, w różnych cenach, o różnym standardzie.  My naszych noclegów (jeśli nie śpimy w namiocie lub na couchsurfingu) zawsze szukamy przez wyszukiwarkę booking.com. Jeżeli również szukasz noclegu, niekoniecznie tylko w Laosie, i swojej rezerwacji dokonasz chociażby przez ten LINK, dołożysz małą cegiełkę do naszych podróży. Ty zapłacisz dokładnie taką kwotę, jaka podana jest na stronie, my jednak dostaniemy od Bookingu prowizję, którą dołożymy do skarbonki „PODRÓŻ”. Byłoby na owocowe szejki albo smaczne lokalne jedzonko ♥♥♥//

INFORMACJE PRAKTYCZNE

  • Lokalna karta SIM z 5GB internetu to koszt około 25 zł (ceny mogły ulec zmianie),
  • WiFi z całkiem dobrym łączem dostępne było praktycznie w każdym hostelu i hotelu,
  • Wypożyczenie skutera/motoru na jeden dzień to koszt około 5 dolarów,
  • W Laosie śmiało można wymieniać walutę w bankach. Mają rewelacyjny kurs,
  • Lokalną walutą jest kip ( 1USD = 8,200 LAK),
  • Vientian jest dobrym miejscem, aby aplikować o wizę do Birmy. Koszt 20$, czas oczekiwania 3 dni robocze,
  • Wizę do Laosu można dostać na granicy. Za wizę na 30 dni zapłaciliśmy 30$. Czasami strażnicy próbują wyciągnąć 35$. Nie dajcie się im, cennik jest na ścianie.
  • W Laosie można kupić świeże pieczywo dobrej jakości, co jest w Azji południowej-wschodniej rzadkością,
  • Podstawą ich diety jest sticky rice, który osobiście kochamy i żałujemy, że nie jest powszechnie dostępny w całej Azji (oprócz Tajlandii).

Zachęceni do stopowania w Laosie? My z chęcią przeżylibyśmy południową przygodę jeszcze raz, nad północnym Laosem dłuuugo byśmy się zastanawiali… Lubimy wyzwania, nieoczekiwane zwroty akcji, więc może byśmy się skusili 😀 Dlatego, jeśli niestraszne Wam długie czekanie, niezrozumienie ze strony kierowców, zmienna pogoda… GO FOR IT! I dajcie znać, jak było 😉

Podobne wpisy