Poniższy wpis jest już nieaktualny, ponieważ od 1 stycznia 2019 roku ubezpieczenie, które opisywaliśmy przestało istnieć.
Podczas przygotowań do naszego wyjazdu życia (czyli obecnej podroży) musieliśmy, a właściwie chcieliśmy (bo nie każdy chce) ogarnąć sporo różnych kwestii. Sprzęt, ubrania, orientacyjna trasa, szczepionki, konta, i oczywiście ubezpieczenie dla naszej dwójki. To ostatnie zostawiliśmy sobie tak naprawdę na ostatnią chwilę. Robiliśmy wcześniej jakieś rozeznanie, szukaliśmy tego najlepszego, w rozsądnej cenie, które jednak będzie dawało nam najlepsze zabezpieczenie, gdyby coś się wydarzyło. Dwa tygodnie przed wyjazdem byliśmy już praktycznie zdecydowani na jedno towarzystwo, jednak przy ostatnim spotkaniu z agentem okazało się, że cena ubezpieczenia wzrasta o kilkaset złotych. Za rok dla dwóch osób mieliśmy zapłacić ok. 3,5 tys. złotych. Pamiętam, że postanowiliśmy poczekać jeszcze kilka dni i mimo wcześniejszych poszukiwań, pokopać jeszcze głębiej w czeluściach internetu. Taka kasa w końcu piechotą nie chodzi. Jak się miało później okazać, była to jedna z lepszych decyzji, jakie podjęliśmy przygotowując naszą wyprawę. Z tego wpisu dowiesz się, jakie ubezpieczenie wybraliśmy, jak śmiesznie mało za nie zapłaciliśmy, czemu z niego skorzystaliśmy podczas podróży, i jak bardzo byliśmy zadowoleni. Ale po kolei.
Spis treści
UWAGA!!! ZMIANA!!!
Od 1 lutego 2018 roku nastąpiła zmiana w ofercie April Polska: dostępna jest teraz tylko jedna karta: Twoja Karta Podróże Business (wcześniej były trzy inne, z których korzystaliśmy i opisywaliśmy je my, miały też inne warunki). Zanim ją zakupisz, przeczytaj dokładnie Ogólne Warunki Ubezpieczenia, które są dostępne na stronie Ubezpieczyciela TUTAJ. Zwróć uwagę na cenę oraz na czas przebywania w podróży. W skrócie: warunki ubezpieczenia są jeszcze lepsze, jest jednak jedno „ale” przy dłuższej podróży: korzystając z tego ubezpieczenia, nie możesz być jednorazowo w podróży dłużej niż 92 dnia; wystarczy, że wrócisz na dzień do Polski i możesz jechać dalej, ponieważ ubezpieczenie ważne jest przez 365 dni.
*** Wpis jest dosyć długi, jednak ze względu na spójność podejmowanych treści, nie dzieliliśmy go na kilka części. Jeśli po prostu szukasz niedrogiego, a dobrego ubezpieczenia, przejdź od razu do punkt nr 3. Jeśli jednak zastanawiasz się w ogóle nad tym, czy ubezpieczenie jest konieczne, poświęć trzy minuty i czytaj od początku 🙂
.
CZY UBEZPIECZENIE JEST KONIECZNE?
To pytanie zapewne stawia sobie każdy, kto wyjeżdża za granicę na krótkie wakacje, czy dłuższą wyprawę. Jeśli natomiast pytanie to nie pojawia się w jego głowie lub jest ignorowane, to zapewne:
.
– nigdy wcześniej nie korzystał z takiego ubezpieczenia, a nawet jeśli korzystał w kraju, to przyszło mu to dosyć automatycznie, bo przecież praktycznie każdy obywatel podstawowe świadczenia zdrowotne ma zapewnione,
– ma przeświadczenie, że polski NFZ działa na całym świecie, albo chociaż na terenie UE, więc zareaguje, kiedy zajdzie taka konieczność, choć…
– w Polsce jest okazem zdrowia, ząb nigdy go nie bolał, ręki nigdy nie złamał, nogi nigdy nie skręcił, gips widział tylko u kolegi, przychodnię lekarską i szpital zna tylko z opowieści przemiłej starszej sąsiadki,
– podczas zagranicznego wyjazdu oprócz bólu głowy i odcisków na palcach nic mu się nie stało, więc nigdy nic poważnego się nie wydarzy,
– każde ubezpieczenie jest strasznie drogie, więc to po prostu strata kasy, tym bardziej, że… patrz wyżej.
– Biorąc pod uwagę powyższe stwierdzenia wychodzi na to, że nie trzeba się ubezpieczać. I znamy przypadki, w których wyjeżdżający za granicę ludzie dokładnie tak myśleli, i na swoją niekorzyść się pomylili… Ponieważ ubezpieczenie jest konieczne. TAK i kropka. Sami się o tym przekonaliśmy, dlatego post ten właśnie czytacie.
.
DLACZEGO UBEZPIECZENIE JEST KONIECZNE?
.
Ci, którzy z ubezpieczenia korzystali, bądź właśnie korzystają podczas zagranicznych wypraw mogą pominąć cztery pierwsze punkty i przejść do piątego 🙂 Jeśli jednak masz podobne myśli, jak w pięciu powyższych punktach, a nawet tylko z jedną z nich się utożsamiasz, czytaj co poniżej, bo możesz się zaskoczyć!
.
– Jeśli posiadasz ubezpieczenie zdrowotne w kraju, nie uprawnia Cię ono do korzystania z opieki zdrowotnej za granicą. Niby takie oczywiste, a jednak może dla niektórych jest to odkrycie. Pomyśl sobie, że nawet w Polsce na wizytę u specjalisty musisz czasami czekać kilka miesięcy, a nawet lat, bo na badania są niestety limity, pieniądze na nie są ograniczone. Tym bardziej za granicą nasz NFZ nie będzie sponsorował nagłej potrzeby zrobienia MRI, czyli bardzo drogiego w Polsce rezonansu magnetycznego.
– Okej, pomyślisz. Racja, ale jest coś takiego jak karta EKUZ, czyli Europejska Karta Ubezpieczenia Zdrowotnego, która zapewnia mi opiekę na terenie Europy, a ja jadę do Czarnogóry i Albanii, więc wsio gra. Otóż NIE! Po pierwsze karta EKUZ działa tylko na terenie Unii Europejskiej, a po drugie… jest naprawdę mało warta, albo prawie nic (z pomocy możesz skorzystać tylko w placówkach medycznych, które mają podpisaną umowę z odpowiednikiem polskiego NFZ, karta nie pokrywa kosztów transportu medycznego do kraju i wizyt specjalistycznych (okulista, kardiolog), EKUZ nie ma określonych górnych kosztów leczenia, aby dostać kartę musisz mieć ważny dowód ubezpieczenia w NFZ).
– W Polsce może idealnym okazem zdrowia nie byłam, ale żadnej części ciała nie złamałam, nagłych napadów bólu zębów też nie było, Adam to w ogóle u dentysty był może z pięć razy w życiu, nie potrzebowaliśmy nigdy natychmiastowej ingerencji medycznej, a jednak… A jednak to, że w kraju nic takiego się nie wydarzyło nie oznacza, że na dziurawym kirgiskim chodniku nie wpadniesz w dziurę i nie zwichniesz kostki, albo w Malezji nagle Twój wyrostek robaczkowy nie da o sobie znać, i trzeba będzie się go jak najszybciej pozbyć. Te dwa przykłady są nasze, z autopsji, z tej podróży, czyli z ostatniego roku (o nich trochę później).
– Przed obecną podróżą przez cztery lata sporo podróżowaliśmy po Europie. Każde wakacje, przerwy świąteczne, długie weekendy. Łącznie ponad 30 krajów. Nigdy nie potrzebowaliśmy żadnej pomocy medycznej, spotkanie z lekarzem nie było konieczne. Wystarczyły bandaże, tabletki przeciwbólowe i na gardło, kremy na poparzenia słoneczne. A jednak… A jednak tak jak napisałam wyżej, niespodziewanie natychmiast musiałam skorzystać z wizyt w szpitalach, z pobytu tam nie tylko przez dwie godziny.
– To, że coś nie wydarzyło się w Polsce, albo podczas wcześniejszych podróży nie oznacza (mimo, że masz się za największego szczęściarza), że nie wydarzy się podczas kolejnego wyjazdu. Weź pod uwagę, że będziesz w miejscach, których nie znasz, będziesz jadł rzeczy, których nigdy wcześniej nie próbowałeś, robił rzeczy, których nigdy wcześniej nie robiłeś. Nie wiesz, jak zareaguje Twoje ciało, nie potrafisz przewidzieć przyszłości.
– Dasz wiarę, że nie za każde dobre ubezpieczenie musisz zapłacić setki, a nawet tysiące złotych?! Żeby była jasność, my wcześniej też w to nie wierzyliśmy. Kiedy zobaczyliśmy ofertę ubezpieczenia, z którego teraz korzystamy i na pewno będziemy korzystać do końca tej podróży i podczas kolejnych, byliśmy bardzo nieufni i praktycznie przeszliśmy obok niego obojętnie. Praktycznie, bo jednak zaryzykowaliśmy. Dzięki Bogu!
– Jeśli już przyjdzie konieczność skorzystania z pomocy medycznej, koszt usług, najprawdopodobniej zawsze będzie kilkukrotnie, kilkudziesięciokrotnie, a nawet i więcej krotnie wyższy, więc nie ma co ryzykować i narażać siebie i rodziny na wielkie koszta, których spłata może ciągnąć się latami.
SKĄD WIEMY, ŻE WARTO SKORZYSTAĆ Z TEGO UBEZPIECZENIA?
Żeby była jasność: nigdy nie napisalibyśmy tego posta, nie rekomendowalibyśmy tego ubezpieczenia, gdybyśmy nie byli zmuszeni skorzystać z opieki medycznej za granicą, a co za tym idzie, gdybyśmy nie musieli skorzystać z ubezpieczenia. Kto trochę interesował się naszą podróżą wie, że dwa miesiące od wyjazdu z Polski, w październiku 2014 roku, nieszczęśliwie wpadłam w małą dziurę na kirgiskim chodniku i zwichnęłam kostkę (wpis o tej sytuacji tutaj KLIK), a miesiąc temu w stolicy Malezji musiałam poddać się operacji usunięcia wyrostka robaczkowego (wpis o tej sytuacji tutaj KLIK). Czy się tego spodziewaliśmy? To oczywiście pytanie retoryczne.
Korzystając z naszego niemałego doświadczenia napisaliśmy kilka wskazówek, które mamy nadzieję pomogą Ci sprawnie z ubezpieczenia korzystać. Wpis znajdziesz TUTAJ.
.
JAK JE ZNALEŹLIŚMY?
.
W internecie, całkowicie przez przypadek, podczas ciężkiego kopania w różnych tekstach, nie tylko polskich. Bardzo nas dziwiło, że na samym początku poszukiwań nie znaleźliśmy informacji o nim na żadnym blogu podróżniczym, forach, itp.
.
DLACZEGO BYLIŚMY NIEUFNI?
.
– Właśnie dlatego, że nigdy wcześniej o nim nie słyszeliśmy,
– CENA: 110 ZŁ za wersję STUDENT na 365 dni na osobę… (choć studentem być nie trzeba, wystarczy być przed 28 r.ż), warunki praktycznie takie same, jak w tym ubezpieczeniu za 3,5 tys. na dwie osoby… Nie mogliśmy w to uwierzyć. Od 1 lutego 2018 roku opisywany przez nas wariant ubezpieczenia jest niedostępny. O innym wariancie przeczytasz w poście TUTAJ.
CO NAS OSTATECZNIE PRZEKONAŁO?
Nie chcieliśmy dać za wygraną, cena za mocno nas zachęcała. Tak się złożyło, że znajomy taty Adama jest właścicielem dużego pośrednictwa w zakresie ubezpieczeń. Poprosiliśmy go, żeby zapoznał się z Ogólnymi Warunkami Ubezpieczenia (OWU) i obiektywnie je ocenił. Po dwóch dniach zadzwonił i powiedział: Przeczytałem informacje, które mi podesłaliście i mam pytanie: Jak znaleźliście to ubezpieczenie?! Nie zastanawiałbym się ani minuty! Wszystko gra, warunki są super. Dziękuję Wam i z czystym sumieniem będę polecał. Chwilę po tym telefonie ubezpieczenie było już zamówione 🙂
.
SKOŃCZCIE TYLE PISAĆ! PODAJCIE NAZWĘ!
.
Okej! A więc: April Polska i Twoja Karta Podróże (jeśli chcesz dowiedzieć się więcej na temat poszczególnych rodzajów ubezpieczenia kliknij tutaj KLIK, Od 1 lutego 2018 roku opisywany przez nas wariant ubezpieczenia jest niedostępny. O innym wariancie przeczytasz w poście TUTAJ (przy czym dodajemy, że w swoich podróżach, nieprzekraczających 92 dni dalej używamy tego ubezpieczenia). Jeśli chcesz je kupić od razu kliknij TUTAJ.
.
.
DLACZEGO PISZEMY TEN POST?
.
Dlatego, że po naszych relacjach na facebooku i blogu mnóstwo ludzi, szczególnie w naszym wieku, odezwało się do nas z zapytaniem, jakie mamy ubezpieczenie. Bądźmy szczerzy: cena i jakość obsługi zachęcają. Uważamy, że to ubezpieczenie jest naprawdę dobrą opcją. Przetestowaliśmy je na własnej skórze, jesteśmy z niego zadowoleni. Być może nie jest opcją idealną (chociażby za Australię), ale jest warte swojej ceny! To na pewno. Nam najbardziej chodziło o ubezpieczenie zdrowotne, które pozwoli nam spać spokojnie w różnych krajach, bez strachu o to, co się wydarzy, jeśli nagle będziemy potrzebować pomocy medycznej. W tym wypadku się sprawdziło 🙂
.
MOŻESZ NAM POMÓC!
.
Wpis powstał we współpracy z April Polska, dlatego jeśli spodobała Ci się oferta April Polska, nasz post pomógł Ci w znalezieniu dobrego i pewnego ubezpieczenia, i chcesz je kupić (dzisiaj, za tydzień, miesiąc, pół roku, w następne wakacje), to będziemy bardzo wdzięczni, jeśli zrobisz to wchodząc w ten link KLIK. Nie ukrywamy, że jeśli to zrobisz i dokonasz zakupu ubezpieczenia, pomożesz nam odrobinę w realizacji kolejnych podróżniczych marzeń.
.
CZY JESZCZE JAKOŚ MOŻESZ NAM POMÓC?
.
Tak! Ciebie to nic nie kosztuje, a nam może pomóc. A więc jeśli możesz (zrobić choć jedną z tych rzeczy) to:
– Polub nasz profil na facebooku, jeśli jeszcze tego zrobiłeś (KLIK),
– Jeśli ktoś z Twoich znajomych lub rodziny podróżuje, wybiera się na wczasy sam lub z rodziną, wyślij mu link do tego posta,
– Jeśli najnormalniej w świecie my pomogliśmy Tobie tym postem, daj znać w komentarzu. Będziemy wiedzieć, że było warto się starać 🙂