Autostopowa podróż przez świat

Autostopowa Podróż Przez Świat

Marzenie o podróży najpierw pojawiło się w sercu Adama. Byłam przerażona tak długim wyjazdem. To nic, że mieliśmy za sobą dziesiątki tysięcy kilometrów przejechanych po ponad trzydziestu krajach Europy. To było coś innego. Oznaczało zmianę dotychczasowego życia. Zamknęliśmy temat. Po kilku miesiącach zmieniłam nagle zdanie i powiedziałam: Ok. Jedziemy. Przyspieszony ślub, praca w Polsce i za granicą, rok przygotowań: kompletowanie sprzętu, szczepienia, ustalanie trasy, szukanie informacji o krajach, załatwianie najpotrzebniejszych wiz.

1. września 2014 roku wzięliśmy dwa duże plecaki, namiot, uściskaliśmy najbliższych, obiecując, że wrócimy, i zaczęliśmy naszą największą podróżniczą przygodę. Autostopem oczywiście. Naszym marzeniem było dotarcie przez Azję do Australii bez użycia samolotu. Ostatnim zaplanowanym krajem była Nowa Zelandia. Dawaliśmy sobie na to rok.

Po roku dotarliśmy dopiero do Indonezji. W tym czasie odwiedziliśmy Litwę, Łotwę, Estonię, Rosję, Kazachstan, Kirgistan, Chiny, Hongkong, Makau, Filipiny, Wietnam, Birmę, Laos, Tajlandię, Malezję (włącznie z Borneo), Brunei, Singapur. Zdążyliśmy zwichnąć kostkę, zachorować na dengę, przejść operację wycięcia wyrostka robaczkowego. Pierwszy raz mieliśmy styczność z tak odmienną od naszej europejskiej kulturą, religią, tradycją, innym sposobem życia. Otrzymaliśmy bezinteresowną pomoc od nowopoznanych osób, zaproszenia na obiad, nocleg, wspólne spędzanie czasu. Nocowaliśmy z demonstrantami na głównej ulicy Hongkongu podczas parasolkowej rewolucji, chodziliśmy samotnie po Murze Chińskim, utknęliśmy na filipińskiej wyspie podczas uderzenia tajfunu, jedliśmy ślimaki, żaby i inne stuletnie jaja, uczyliśmy dzieci w birmańskiej wiosce, wypatrywaliśmy nosaczy, oblewaliśmy się wodą z Tajlandczykami podczas ich Nowego Roku.

9. października 2015 roku nasze stopy stanęły na australijskiej ziemi. Postawiliśmy je schodząc z pokładu pięknego jachtu Sue Sea. Rejs rozpoczęliśmy dwanaście dni wcześniej, wypływając z Bali, realizując swoje marzenie: łapiąc tak zwanego jachtostopa! Dotarliśmy do Australii bez użycia samolotu. W trakcie trzech miesięcy przemierzamy zachód, południe i centralną część Krainy Kangurów, docieramy do najdalej położonych punktów, śpimy w namiocie pod niepowtarzalnie rozgwieżdżonym niebem na outbacku, w towarzystwie kangurów, emu i misiów koala, poznajemy australijskie miasta i ich niesamowicie wyluzowanych mieszkańców. Kilka dni po zabawie sylwestrowej z widokiem na fajerwerki przed Opera House, lecimy do Nowej Zelandii.

W kraju Hobbitów zostajemy pięć miesięcy. Dużo zwiedzamy, chodzimy na trekkingi, dajemy się porwać lokalnym mieszkańcom, żeby przeżyć jedne z piękniejszych momentów wśród rdzennych mieszkańców, Maorysów. Objeżdżamy dwie wyspy, południową nawet własnym autem. Mamy też następne marzenie: opuścić Nową Zelandię na pokładzie kolejnego jachtu. Po wielu perypetiach, nieoczekiwanych zmianach planów, zamiast na rajskie wyspy Pacyfiku, 11. czerwca 2016  roku wypływamy na norweskim jachcie Astahaya w kierunku Nowej Kaledonii, z której po tygodniu kontynuujemy rejs do Cairns w Australii.

Pobyt w Australii nieoczekiwanie przedłuża nam złamany kręgosłup Adama. Musimy na chwilę zwolnić. Po odpoczynku ruszamy przez wschodnie wybrzeże na północ kraju, zrealizować kolejne podróżnicze marzenie. Pokonując tysiące kilometrów autostopem po australijskiej ziemi, poznajemy niezwykłych ludzi, także Aborygenów, którzy dzielą się z nami historią swojego życia, jeden nawet uczy nas jak patroszyć kangura. Intensywna wizyta w gorącym Darwin kończy się dla nas sukcesem: trzeci raz będziemy płynąć jachtostopem! Tym razem do Indonezji.

Trzeci rok naszej podróży to powroty do wcześniej odwiedzonych krajów, ale także eksplorowanie nowych: Tajwanu, Sri Lanki, Indii, Nepalu, Pakistanu, Iranu, Armenii, Gruzji i Turcji. Jest także czwarty, dosyć krótki jachtostop z Tajlandii do Malezji, podczas którego przeżywamy najgroźniejszą sytuację w naszej podróży: w sztormową noc zrywa się przedni żagiel, który zaczyna nabierać wody i przechylać jacht…

Największe wrażenie robią na nas dwa skłócone ze sobą państwa, które kiedyś były jednym: Indie i Pakistan.

Indie to dla nas odświeżenie. Przeżywamy tam przez jedenaście tygodni cały wachlarz emocji. Doświadczamy wielkiego bogactwa, widzimy straszną biedę. Zwiedzamy, zachwycamy się, wzdrygamy, zatykamy nos, otwieramy szerzej oczy. Ruszamy na podbój Himalajów. Wypożyczamy motocykl Royal Enfield i na dwóch kółkach eksplorujemy jeden z najpiękniejszych regionów świata, wjeżdżamy na jedną z najwyżej na świecie położonych dróg. Stopem podróżujemy po Jammu i Kashmirze, poznając dwie strony kashmirskiego konfliktu.

 W Pakistanie, przez wielu skreślonym za terroryzm kraju, jedziemy na północ i oglądamy widoki, które zapierają dech w piersiach. Śpimy w namiocie, chodzimy po górach, podziwiamy jeziora, lodowce, jeździmy tylko autostopem, poznajemy cudownych, najgościnniejszych ludzi na świecie, o sercach wielkich, jak ocean. Zderzamy się z kulturą i religią, która jednocześnie nas zachwyca i przeraża. Obiecujemy sobie powrót.

Iran wyznacza granicę, która samoistnie zamyka pewien rozdział naszej wędrówki. Od tego czasu każdy następny kraj przypomina nam, że jesteśmy coraz bliżej domu. W Gruzji, po dwóch wspaniałych tygodniach w Armenii, postanawiamy, że czas zaskoczyć rodzinę, najbliższych, naszych followersów. Po 1112 dniach, 16. września 2017 roku wracamy z naszej Autostopowej Podróży Przez Świat do Polski. Kończy się najniezwyklejsza przygoda naszego dotychczasowego życia.

Książka Na Nowej Drodze Życia. 1112 dni w Autostopowej Podróży Przez Świat to zapis naszych przygód, spotkań, przeżyć, okraszony zdjęciami, mapami, ilustracjami, szczerością i lekcjami, które podczas drogi wyciągnęliśmy.

JEŚLI CHCIAŁBYŚ JĄ KUPIĆ, WYŚLIJ WIADOMOŚĆ NA ADRES: AA.DZIELICCY@GMAIL.COM

Autostopowa Podróż Przez Świat